Przejdź do głównej zawartości

Jakub Ćwiek - Drobinki nieśmiertelności


Amerykańskie serca




       Myślę, że większość z was, która kojarzy nazwisko Ćwiek, to myśli od razu: fantastyka.
No jasne, trudno się z wami nie zgodzić. Cykl ‘Kłamca’ to naprawdę coś dobrego. Autor zna się na rzeczy. No ale nie ma co wrzucać do jednej szuflady, bo to krzywdzące może być, dlatego ja dzisiaj mam zamiar zaskoczyć: Pan Jakub będzie, fantastyki nie. Opowiem trochę o ‘Drobinkach nieśmiertelności’.
       Wszystko zaczyna się od Stanów Zjednoczonych. To one były inspiracją do napisania zbioru opowiadań, którym jest książka. Tutaj warto zaznaczyć, że ja fanką tej formy nie jestem. Na wszystko jest na szczęście wyjątek. O tym jednak troszkę później.
Pozycję otwiera tytułowe opowiadanie, czyli Drobinki nieśmiertelności. Dam sobie rękę wyciąć z reszty ciała, że każdemu w serduchu coś zadrży po przeczytaniu, nawet jak ktoś ma w tym miejscu pustą dziurę. Ona też zadrży, bo właśnie taką atmosferę zbudował autor. J.Ć poprzez każde z opowiadań zabiera nas w podróż po innych stanach USA. Charakteryzują się one odmienną historią, której inspiracja jest zawsze podana na końcu. Bez wątpienia wpływa to pozytywnie na prawdziwość zdarzeń.
       Wydarzenia opisane w książce są zróżnicowane, sens i wydźwięk nie powielają się. W jednym momencie wydaje nam się, że czytamy powieść obyczajową, czy dramat, a zaraz potem, że ktoś podmienił nam książki i mamy przed sobą naprawdę dobry kryminał. Mimo wszystko podczas lektury miałam wrażenie, że są one spójne. Jakby każde z opowiadań było cząstką, brakującym elementem do pełnego opisu Ameryki. I bynajmniej nie chodzi tutaj o opis fizyczny, to raczej przedstawienie tego, co ludzie mają w sercach. Oprócz takiej typowej amerykańskiej społeczności Ćwiek obnażył też nas, zwykłych ludzi. Miłość, empatię, współczucie ma każdy, niezależnie od narodowości.
       Całość czyta się naprawdę bardzo sprawnie, można powiedzieć, że jedynym tchem. Czasami podczas lektury zdarzają się nam zastoje, kilkudniowe bądź tygodniowe. Przyznaję bez bicia, że kilkuletnie też miałam. Książka na szczęście nóżek nie ma i nigdzie przed nami nie ucieknie, więc nie trzeba się spieszyć. ‘Drobinki nieśmiertelności’ nie zapędziły mnie w żaden czytelniczy postój. Przeczytanie zajęło mi zaledwie dwa czy trzy wieczory. Jest to niebywały plus dla autora za język i fabułę.
       Macie problem z przekleństwami? Rzuconymi od czasu do czasu jakimiś nieprzyzwoitymi słowami?
Jeżeli tak, to występuje tutaj pewnie problem, bo autor w kwiaty zdań jakoś szczególnie nie ubierał, ale na pewno nie jest to jakoś mocno rażące. No przecież na każdym kroku słyszymy jakieś brzydkie słówka, nie? Ba, sami ich używamy. 
       Wracając do tych wyjątków, to opowiadania zazwyczaj omijałam szerokim łukiem. Dobrze czasami jest dać czemuś szansę. Jak inaczej moglibyśmy się dowiedzieć, czy coś jest dobre ?  
       Cieszę się, że książka wpadła w moje ręce, a właściwie w mój czytnik. Było to możliwe dzięki portalowi dla recenzentów czytampierwszy.pl.

Komentarze

  1. Chcę nadrobić twórczość autora i pewnie kiedyś sięgnę po zbiór. :D Mi opowiadania odpowiadają, chociaż rzadko po nie sięgam.
    Btw. Przyjemnie napisana recenzja. :D

    Pozdrawiam jeżowo
    Nikodem z https://zaczytanejeze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super recenzja, jednak ja ostatnio przeczytanych opowiadań nie wspominam miło. Kiedyś może przeczytam, ale nie obiecuję ;)

    Pozdrawiam,
    https://mieszkajaca-miedzy-literami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj chciałam ją zamówić, ale zrezygnowałam.. Po Twojej recenzji na pewno ją kupię!! :)

    Pozdrawiam, maobmaze ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsze spotkanie z autorem już za mną, mam za sobą i "Kłamcę" i pierwszy tom "Chłopców", ale chętnie przekonam się, jak sobie pisarz radzi w innych gatunkach literackich ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Fabrice Midal - Odpuść sobie i żyj

Worek indywidualistów

Klasycznie z literaturą - lista

Studnia bez dna

Jakub Małecki - Dygot

Inność