Barbara Stanisławczyk określiła kiedyś Marka postacią niezwykłą. Tym określeniem trafiła w punkt, sedno. Uważam, że wybitni ludzie rodzą się raz na jakiś czas. I ten czas nastąpił właśnie w drugim tygodniu roku 1934. 14 stycznia w Warszawie swój pierwszy krzyk wydobył z siebie syn Macieja i Marii.
Wzruszający, mocny, bezczelny, sarkastyczny. Dokładnie taki sam, jak jego opowiadania. Czego chcieć więcej, żeby zakochać się w kogoś twórczości ? Hłasko był charakterem wyróżniającym się nietuzinkowym myśleniem, jak na tamte czasy. Mówił kontrowersyjnie i tak samo się zachowywał. Pisanie było jego sposobem na monotonność i rutynę. Był romantycznym buntownikiem, co z góry skazywało go na krytykę pokolenia lat 50.
Miłość ubrana w słowa Hłaski
"Kobieta, która nie daje snu mężczyźnie niewiele jest warta."
Kilka dni przed swoją śmiercią Marek w wywiadzie dla niemieckiego magazynu powiedział: "Wielka miłość zdarza się w życiu tylko raz. Wszystko, co następuje potem, jest tylko szukaniem tej utraconej miłości." O uczuciach pisał dużo i ostro. Raczej nieprzychylnie. Wydaję mi się, że w kwestii miłości był On pełen skrajności. Na pewno Jej potrzebował, ale czy chciał ? A jeśli chciał, to dlaczego obrażał kobiety i od nich uciekał ? Hłasko miał wiele kobiet. W różnym wieku i o zróżnicowanej narodowości. Hanka Golde, Agnieszka Osiecka, Sonja Ziemann i Esther Steinbach. Kochał, romansował, żenił się, zostawiał, rozwodził. Przyciągał je wszystkie. Pełen uroku osobistego sprawiał, że były w stanie wybaczyć mu największe przewinienia i rozczarowania. I pomimo tego, że otaczały go tabuny zauroczonych i zakochanych był sam ze swoją samotnością, z którą nie potrafił sobie radzić. W latach 1963–1965 spędził łącznie 242 dni w klinikach psychiatrycznych.
Alkohol, lecz nie alkoholizm
"Niech nie ośmielą się wydawać sądów o wódce ci, którym nie jest ona
potrzebna. Jeśli ludzkość osiągnęła dotychczas cokolwiek trwałego w
sensie ducha, to właśnie alkohol."
Marek pił dużo. Nadużywanie było sposobem, żeby zapominać. Odreagowywał życie, które nigdy nie pozwalało mu chodzić na skróty. Jeśli wódka nie jest dobrym sposobem na pozbycie się problemów, na pewno jest bardzo szybkim. Matka pisarza twierdziła, że problemy syna z alkoholem zaczęły się między innymi przez Związek Literatów Polskich. Upijanie stało się lekarstwem na całe zło świata, z którym przyszło mu się zmierzyć. Andrzej Czyżewski, cioteczny brat pisarza, twierdził jednak, że Marek nigdy nie pił, kiedy pisał.
Wyklęty nonkonformista
"To wszystko zaczyna się właśnie w nocy. Jestem jedynym człowiekiem, który ma własne kino, ale z tego kina nie może wyjść. I to są właśnie moje noce."
W swoim pisaniu odbiegał od sprawy lekkich i obyczajowych. Skupiał się na tematach politycznych, ciężkich, za które był tępiony. Jego opowiadania stały się wyrazem buntu przeciwko władzy. Nie bał pisać się o tym w sposób krytyczny, mocny. I właśnie tego mu nie wybaczono. Stał się pisarzem niebezpiecznym, który mógłby zbuntować społeczeństwo. Wyrażał głośny sprzeciw wobec zakłamanej literatury socrealistycznej. Chciał otwierać oczy.
Perfekcyjnie pisał o nizinach społecznych. O zwykłych, prostych ludziach i ich problemach. Wytykał na kartkach biedę, beznadzieję. Był przedstawicielem grupy, która na wszystko musi sobie ciężko zapracować. Hłasko stał się orędownikiem słabszych i niepewnych.
Marku, swoimi opowiadaniami stworzyłeś
spektakle w mojej głowie, po których wpadam w poczucie, że życie jest
beznadziejne. Myślę, że niejednokrotnie uratowałeś mnie przed małymi
katastrofami. Jesteś jedynym, który to potrafi. Dziękuję.
Komentarze
Prześlij komentarz